bufon bufon
1339
BLOG

Dziesięć złotych

bufon bufon Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Sobotnie popołudnie. Telefon. Dzwoni X. Odbieram.

- Cześć – pada w słuchawce

- Cześć. Wracasz już ? A właściwie dopiero ! Długo dzisiaj sprzątałaś... – ni to pytam, ni to stwierdzam.

 

Znam X. I wiem, że wraca od Y. Znam obie. X znam bardzo dobrze, a Y dużo słabiej. X w soboty sprząta u Y. W ten sposób od niedawna dorabia sobie u Y. A wcześniej dorabiała gdzie indziej. Musi dorabiać. Zarabia najniższą krajową i do tego jest na wypowiedzeniu. Szuka nowej pracy, ale na razie bez powodzenia. Nie ma wyższego wykształcenia, ani dobrego zawodu. Ot, błędy młodości – błędne wybory sprzed ponad ćwierćwiecza, dzisiaj odbijają się czkawką. Jest sumiennym i dobrym pracownikiem, ale nie mając poszukiwanej specjalizacji i mając 50-tkę na karku, ze wszystkimi tego konsekwencjami, na rynku pracy jest w pozycji proszącej.

Za nową-inną pracą rozglądała się już od pewnego czasu. Gdy pracuje się od dwudziestu lat w małej rodzinnej firmie, daje się wyczuć, kiedy jest już najwyższy czas, aby zacząć szukać nowej pracy. Kiedy wysłuchiwanie opowieści szefa „co nowego kupił” i „gdzie wyjedzie z rodziną na wakacje”, przerywane mantrą jak to „nic się nie opłaca”, przestaje być zwykłym narzekactwem i uzasadnianiem braku podwyżki, a staje się zapowiedzią zwolnienia.

Najpoważniejszą nadzieję miała gdy, za poleceniem znajomej, trafiła do biura komorniczego. No, komornicy może nie cieszą się zbytnią estymą społeczną, ale przecież nie zarabiają najgorzej, więc ”pecunia non olet” i „żadna praca nie hańbi”. Można w biurze w księgowości, można w biurze firmy handlowej, można prowadzić biuro firmy usługowej, można i w biurze u komornika. Cóż za rozczarowanie ! Komornik zaproponował również najniższą możliwą pensję, do tego na pół etatu, a resztę „pod stołem”. Komornik ? Prawnik ?! Grzecznie podziękowała komornikowi, jeszcze grzeczniej znajomej, tłumacząc dlaczego dziękuje. Znajoma na szczęście wykazała więcej zrozumienia w stosunku do jej odmowy, niż do propozycji komornika. Ale pracy nie było dalej.

 

Słucham więc co powie…

- Wracam…

…i już wiem, że coś poszło nie tak.

- … i... słuchaj. Wiesz jak ja sprzątam [wiem – mucha nie siada, w sprzątaniu jest upierdliwa jak siostra oddziałowa albo Adrian Monk]. Najpierw powiedziała, że ostatnio musiała po mnie poprawiać. Że nie doczyściłam kuchenki. Że musiała po mnie poprawiać jakieś zapieki. Ja jej, że owszem był jeden zapiek, i czyściłam go długo, i kilkoma środkami, i nie chciał zejść, a bałam się porysować kuchenkę, więc w końcu go zostawiłam…

- A ona go sczyściła ?

- Nie! To znaczy powiedziała, że tak. Ale jak do kuchenki poszłam, to ciągle tam był ten stary zapiek. Też jej nie zszedł! Ale co? Mam powiedzieć, że nie prawda, bo ona też nie dała rady, taki to zapiek ? A potem powiedziała, że za dużo mi płaci. Że tylko za pierwszym razem byłam pięć godzin, a ostatnio to wyszłam już po trzech i pół. Mówię, że przecież wszystko zrobiłam. Wszystkie pokoje, i łazienkę, i kuchnię. A tak szybko, bo się bardzo spieszyłam, żeby nie przeszkadzać im w sobocie. A ona, że to nic, że tyle za godzinę nie będzie płacić. Więc pytam się, czy zależy jej na tym, by było dobrze posprzątane, czy by było długo sprzątane. A ona, że jak chcę u niej sprzątać, to mogę, ale ona będzie od dzisiaj mniej płacić.

- I co ?

- No i sprzątałam za dziesięć złotych na godzinę… - I w płacz – ...nie mogę ryczeć… - szlocha - ...jestem na ulicy…

 

Y znam przelotnie, widuję raz na kilka lat, ale wiem, że zarabia kilkanaście razy więcej od X. I dobrze. Zapracowała na to. I latami kształcenia, i ciężką pracą, i ryzykując założeniem własnej firmy. Tak wygląda wolny rynek. Nagradza sukces. I to jest ta jaśniejsza strona kapitalizmu. Dobrze pokierowała swoim życiem i teraz zbiera z tego profity.

Tą swoją ciemniejszą twarz kapitalizm pokazuje, gdy ludzie sukcesu w tych mniej zaradnych widzą tylko okazję do zarobku albo wykorzystania. Gdy przestają dostrzegać godność tych słabszych. Może nieświadomie, może bezwiednie… Pewnie odpowiadając na abstrakcyjnie postawione pytanie, daliby humanistyczną, politycznie poprawną odpowiedź. Ale jeżeli znajdą takich, którym mogą mniej zapłacić, dlaczego nie skorzystać ? Jak nie ta, to inna zgodzi się za dziesięć złotych. Albo  może nawet i za mniej.

Poradziłem X, żeby grzecznie podziękowała za współpracę za taką stawkę. Pięćdziesiąt złotych to nie majątek. Jej nie zbawi, a przynajmniej będzie miała rodzinną sobotę. Żeby i ci co stoją wyżej, też się czegoś uczyli. Że będzie musiała poszukać kogoś innego do sprzątania. Może nie znajdzie nikogo za dziesięć złotych i to jej da do myślenia.

Nie wiem, czy mnie posłucha. Cztery soboty to w końcu dwieście złotych. Dzisiaj poczuła się upokorzona, ale jutro będzie musiał spiąć swoje wydatki. A nawet dziesięć złotych piechotą nie chodzi. Zwłaszcza, gdy jest się na wypowiedzeniu.

 

 

Ps.:

Wiem, że 10 złotych to nawet nieco więcej niż minimalna stawka. Ale w tym o coś innego chodzi. 

bufon
O mnie bufon

kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo